Dwanaście godzin później wylądowałam na Angielskiej ziemi. Po odebraniu bagaży wsiadłam do najbliższej taksówki, aby po kilkudziesięciu minutach wysiąśc pod moim domem. Po wciągnięciu obu walizek do mojej sypialni wzięłam wszystkie ciuchy z walizki, po czym wrzuciłam je do pralki i włączyłam pranie. Jako, że nikt z moich znajomych nie wiedział o moim wcześniejszym przylocie, przebrałam się w czarne rurki, białą koszulkę z napisem ENGLAND i martensy, po czym zamknęłam mieszkanie i ruszyłam do najbliższego sklepu. W czasie zakupów cały czas czułam na sobie kogoś wzrok. Rozejrzałam się po markecie, gdzie zobaczyłam dwie dziewczyny stojące niedaleko mnie i obserwujące moją osobę. Pokręciłam jedynie głową, a następnie ruszyłam do kasy.
W czasie drogi do domu dostałam sms'a od nieznanego numeru.
" Mam nadzieję, że szczęśliwie dotarłaś do UK. Szkoda, że wyjechałaś wcześniej. N xx"
Zaskoczona czytałam parę razy wiadomość.
" Skąd masz mój numer ? A."
" Mamy swoje sposoby... każdy z nas ma twój numer. Nie podałaś nam go, dlatego znaleźliśmy go sami ;)"
Zaśmiałam się, stając pod drzwiami domu.
" Nie pisz do mnie! ha! za dużo pieniędzy nam ciągnie! Nie lecicie jeszcze do Australii? A"
" Mamy samolot za trzy godziny. Pogadamy jak wrócimy do UK. Nie odpisuj. Miłego dnia x N xxx"
Burknęłam jedynie ciche "idiota", po czymk otworzyłam drzwi i ruszyłam do kuchni. Po rozpakowaniu artykułów z reklamówek zaczęłam gotować lasagne.
~~
Kiedy zegar wskazał godzinę szesnastą salon był posprzątany, pranie wywieszone na suszarcę, a jedzenie które zrobiłam leżało na stole i czekało na zjedzenie. Sama zaś leżałam na kanapie i skupiona pisałam na laptopie. Ciszę przerwał głośny huk zamykania drzwi i śmiech Lou.
-jasne! A on na to, że nie obchodzi go to ze nie ma tej pracy, ponieważ miała aż tydzień na zrobienie tego i kazał jej wyjść i wrócić z pracą dziewczyna zaśmiała się. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam zagadaną Louise wchodzącą schodami na górę i nie widzącą świata poza swoim telefon. Zaśmiałam się na ten widok, przez co zwróciłam na siebie wzrok dziewczyny.
-muszę kończyć. zadzwonię później. -mruknęła zaskoczona przyglądając się mojej osobie.
-Ana ? co ty tutaj robisz ? -zapytała zaskoczona.
-siedzę i czekam na ciebie. zrobiłam lasagne -mruknęłam w odpowiedzi nie zwracając uwagi na zaskoczone spojrzenia blondynki.
- zrobiłaś lasagne ? jezu jak ja dawno tego nie jadłam - krzyknęła ruszając w stronę kuchni. Rozbawiona położyłam komputer na stoliku i przeszłam do pomieszczenia, w którym znajdowała się Lou.
- serio uratowałaś mnie. Gdyby nie ty poszła bym do jakiegoś McDonalda i objadała się jakimiś fast foodami dziewczyna zaśmiała się nakładając na talerz jedzenie.
-tylko mi nie mów, że przez ostatnie dwa tygodnie tylko tak robiłaś? - jęknęłam ruszając po talerz.
-oczywiście ze nie. Kiedy nie było zajęć gotowałam jakiś obiad, ale taty robisz najlepsze obiadki -zaśmiała się.
Kiwnęłam głową rozbawiona i sama zasiadłam do jedzenia.
Kiedy zegar wskazał godzinę szesnastą salon był posprzątany, pranie wywieszone na suszarcę, a jedzenie które zrobiłam leżało na stole i czekało na zjedzenie. Sama zaś leżałam na kanapie i skupiona pisałam na laptopie. Ciszę przerwał głośny huk zamykania drzwi i śmiech Lou.
-jasne! A on na to, że nie obchodzi go to ze nie ma tej pracy, ponieważ miała aż tydzień na zrobienie tego i kazał jej wyjść i wrócić z pracą dziewczyna zaśmiała się. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam zagadaną Louise wchodzącą schodami na górę i nie widzącą świata poza swoim telefon. Zaśmiałam się na ten widok, przez co zwróciłam na siebie wzrok dziewczyny.
-muszę kończyć. zadzwonię później. -mruknęła zaskoczona przyglądając się mojej osobie.
-Ana ? co ty tutaj robisz ? -zapytała zaskoczona.
-siedzę i czekam na ciebie. zrobiłam lasagne -mruknęłam w odpowiedzi nie zwracając uwagi na zaskoczone spojrzenia blondynki.
- zrobiłaś lasagne ? jezu jak ja dawno tego nie jadłam - krzyknęła ruszając w stronę kuchni. Rozbawiona położyłam komputer na stoliku i przeszłam do pomieszczenia, w którym znajdowała się Lou.
- serio uratowałaś mnie. Gdyby nie ty poszła bym do jakiegoś McDonalda i objadała się jakimiś fast foodami dziewczyna zaśmiała się nakładając na talerz jedzenie.
-tylko mi nie mów, że przez ostatnie dwa tygodnie tylko tak robiłaś? - jęknęłam ruszając po talerz.
-oczywiście ze nie. Kiedy nie było zajęć gotowałam jakiś obiad, ale taty robisz najlepsze obiadki -zaśmiała się.
Kiwnęłam głową rozbawiona i sama zasiadłam do jedzenia.
》》》》
Godzinę później siedziałam z dziewczyną i opowiadała jej o wszystkim co wydarzyło się w Ameryce.
-pocałował Cię ?!- przerwała mi brytyjka.
-Tak -Kiwnęłam głową - najbardziej przeraża mnie fakt, że podobało mi się to i chciałam więcej - mruknęłam zamykając oczy.
- słuchaj ja ci się w cale nie dziwię. Niall z tego co opowiadasz sam ci powiedział, że mu się podobasz wiec z tym problemu nie ma. Do tego, kiedy Ty opowiadasz mi o nim widzę ze cała promieniejesz tak jak było w przypadku Stan'a w Manchesterze. Tyle że Stan to nie Niall. Niall jest gwiazdą !! cholera jak to dziwnie brzmi - dziewczyna zaśmiała się.
- oh ! w cale mi nie pomagasz ! to ze jest gwiazdą mnie nie obchodzi , jasne ? To że jest piosenkarzem nie znaczy , że od razu trzeba go osądzać że jest inny od nas. W koncu to też człowiek - burknęłam.
- Ależ ja to bardzo rozumiem - zaśmiała się - tylko ... powiedz mi tylko co byś zrobiła, gdyby teraz stanął tutaj - pokazała palcem na drzwi - o tutaj i zapytał się, czy zostaniesz jego na zawsze - zapytała uważnie przyglądając się mojej osobie. Spojrzałam na nią niepewnie.
- Nie wiem - westchnęłam - jedyne czego jestem pewna to, to że mogłabym spróbowac tego zakazanego owocu - wzruszyłam ramionami, na co dziewczyna jedynie kiwnęła głową zadowolona.
Godzinę później siedziałam z dziewczyną i opowiadała jej o wszystkim co wydarzyło się w Ameryce.
-pocałował Cię ?!- przerwała mi brytyjka.
-Tak -Kiwnęłam głową - najbardziej przeraża mnie fakt, że podobało mi się to i chciałam więcej - mruknęłam zamykając oczy.
- słuchaj ja ci się w cale nie dziwię. Niall z tego co opowiadasz sam ci powiedział, że mu się podobasz wiec z tym problemu nie ma. Do tego, kiedy Ty opowiadasz mi o nim widzę ze cała promieniejesz tak jak było w przypadku Stan'a w Manchesterze. Tyle że Stan to nie Niall. Niall jest gwiazdą !! cholera jak to dziwnie brzmi - dziewczyna zaśmiała się.
- oh ! w cale mi nie pomagasz ! to ze jest gwiazdą mnie nie obchodzi , jasne ? To że jest piosenkarzem nie znaczy , że od razu trzeba go osądzać że jest inny od nas. W koncu to też człowiek - burknęłam.
- Ależ ja to bardzo rozumiem - zaśmiała się - tylko ... powiedz mi tylko co byś zrobiła, gdyby teraz stanął tutaj - pokazała palcem na drzwi - o tutaj i zapytał się, czy zostaniesz jego na zawsze - zapytała uważnie przyglądając się mojej osobie. Spojrzałam na nią niepewnie.
- Nie wiem - westchnęłam - jedyne czego jestem pewna to, to że mogłabym spróbowac tego zakazanego owocu - wzruszyłam ramionami, na co dziewczyna jedynie kiwnęła głową zadowolona.
》》》》
Zdenerwowana wstałam z łóżka i zabierając z fotela przygotowane ciuchy ruszyłam do łazienki. Od mojego prowrotu do UK minęło dokładnie trzy tygodnie i pięc dni. Trzy tygodnie bez żartów Louis'a, śniadań z chłopakami z 5sos i pięknych widoków w Sao Paulo. Mimo, że spędziłam z nimi dwa tygodnie - z przerwami - to tęskniłam za tym co działo się za oceanem. Chłopcy całkowicie różnili się od moich przyjaciół. Założyłam białą koszulkę na ramiączkach, bordową spódniczkę i czarny sweterek. Do tego naożyłam czarne szpilki i zabrałam dużą torbę do której wrzuciłam pracę o Niall'u i One Direction. Weszłam do kuchni, zabrałam kluczę od samochodu, po czym wyszłam z domu i odjechałam pod uczelnię.
Pół godziny później stałam przy drzwiach mojego wykładowcy. Zdenerwowana zapukałam do drzwi i po usłyszeniu głośnego "wejść", weszłam do środka. Podeszłam do biurka mężczyzny i z uśmiechem podałam mu zieloną teczkę. Profesor spojrzał na mnie.
- Już napisałaś ? - zapytał zaskoczony, na co kiwnęłam jedynie głową - to dobrze, za kilka dni kończy się termin oddawania prac. Jesteś pierwszą, która na razie skończyła. Masz wolne.
- Czyli kiedy dowiemy się o tym, kto najpisał najlepiej ? - zapytałam cicho.
- Za miesiąc. Jak się uda to jeszcze wcześniej - powiedział Brytyjczyk posyłając mi uśmiech. Podziękowałam, po czym odwróciłam się i wyszłam z sali, potem z uniwersytetu. Dzisiaj na szczęście nie miałam już zajęć dlatego też od razu pojechałam w stronę centrum, gdzie ruszyłam do sklepów na poszukiwania jakiś ładnych ciuchów i prezentu dla Louise, która za cztery dni będzie miała swoje 21 urodziny.
Cztery godziny później razem z pięcioma torbami jednych z droższych marek stałam w Starbucks i czekałam na kawę. Co chwilę rozglądałam się po kawiarni szukając jakiejś znajomej twarzy, ponieważ miejsce to było jednym z ulubionych moich przyjaciół.
- Cześć! - ochrypły głos wyrwał mnie z zamyślenia. Odwróciłam się w stronę osoby i spostrzegłm szczerzącego się Harry'ego.
- Harry ? Co ty tutaj robisz ? - zapytałam zaskoczona.
- Jestem z Nick'iem na zakupach - wzruszył ramionami - a ty ? Czemu nie na zajęciach ?
- Mam dzisiaj wolne - westchnęłam - dawno wróciliście do Londynu ? - mruknęłam spoglądając na zegarek.
- Kilka dni temu. Mamy teraz dwa tygodnie przerwy i z powrotem wchodzimy do studia - odpowiedział. Otwierałam już usta, żeby coś powiedzieć, lecz przerwał nam mężczyzna podchodzący do chłopaka.
- Harry! Nie przedstawisz mnie swojej koleżance ? - zapytał udając poważny ton, na co zareagowałam szerokim uśmiechem.
- Jestem Ana - podałam mężczyźnie dłoń.
- Oh, Ana - zamyślił się - ja jestem Nick. Nick Grimshaw - powiedział i posłał mi uśmiech.
- Wiem - mruknęłam - codziennie rano wstaję żeby posłuchać twojej audycji w radio - dodałam czując jak robię się czerwona na twarzy, na co Harry z Nick'iem zareagowali śmiechem.
Otwierałam już usta, żeby coś powiedziec, lecz pracownik zawołał mnie po odebranie kawy. Odebrałam ciepły napój i z powrotem stanęłam przy chłopakach.
- Słuchajcie ja już muszę leciec - mruknęłam - Nick miło było Cię poznac - uśmiechnęłam się do mężczyzny.
- Nie ma sprawy! Nie zatrzymujemy Cię. Bądź pod telefonem, słyszałem że jeden z moim przyjaciół będzie chciał do ciebie napisac! - dodał Styles posyłając mi uśmiech. Spojrzałam na niego zaskoczona, po czym kręcąc głową odwróciłam się i ruszyłam w stronę wyjścia.
Jeszcze godzinę pochodziłam po centrum, po czym zapakowałam wszystkie zakupy do samochodu i pojechałam do domu. Oczywiście tak jak się spodziewałam Louise była jeszcze na Uniwersytecie, dlatego też ponownie stanęłam przy garach w kuchni i wzięłam się za gotowanie obiadu. Półtorej godziny później usiałam zmęczona na kanapie i wybrałam numer swojego ojca.
- Anaaaaa - po drugiej stronie usłyszałam swojego - rozbawionego brata - Maksa.
- Maks ? Czemu odbierasz telefon taty ? - zapytałam z uśmiechem.
- Jest w basenie z mamą, a ja siedzę w kuchni i jem - zaśmiał się chłopak, na co wywróciłam oczami.
- Ty zawsze jesz, Maks.
- Wiem, i to się raczej nie zmieni. Czemu nie odwiedziłaś swojej kochanej rodzinki jak byłaś w USA ? Muszę się z intenetów dowiadywac, że moja kochana siostra jesy na tym samym kontynencie - chłopak zaśmiał się.
- Nie miałam czasu, cały czas byłam na miejscu... poza tym byłam tam z uniwersytetu..
- Z uniwersytetu ?! To co ty tutaj robiłaś ? - zapytał.
- Byłam z jednym zespołem. Mamy pracę do napisania, która jest połową zaliczenia i do tego można wygrac staż w jednej z brytyjskich gazet - odpowiedziałam od razu.
- Z One Direction. Wiem - zaśmiał się.
- skąd ? - zmarszczyłam brwi w zdziwieniu
- Kochanie, nie zapominaj że twój starszy braciszek też jest dziennikarzem, dobrze ? To że nie pisze do ciebie od razu po tym jak czegoś się dowiem, nie znaczy że nie wiem.
- Jasne, jasne. Bo akurat ty niby interesujesz się boysband'ami - prychnęłam.
- Och, jezu! Tracy mi powiedziała! - powiedział, a mi od razu pokazała się twarz chłopaka, który jedynie przewraca oczami, na co zachichotałam.
- Dobra Maks. Zaraz przyjdzie Louise i muszę przygotowac obiad! Musimy w końcu porozmawiac na skype! - próbowałam szybko się rozłączyc widząc godzinę na zegarku.
- Skype ? Równie dobrze, możesz przyleciec na kilka dni do domu... nawet z Louise - westchnął pod koniec.
- Oczywiście - zadrwiłam - koniecznie musisz mi powiedziec, kto to Tracy! - powiedziałam, po czym żegnając się rozłączyłam połączenie.
W chwili, kiedy położyłam komórkę na stoliku, przez drzwi przeszła uśmiechnięta Lou.
- O tak! Dobrze, że już wróciłaś! Od jakiegoś czasu mój portfel zaoszczędził !- powiedziała uśmiechnięta, po czym obie po umyciu rąk zasiadłyśmy do stolika.
- To pyszne! Naprawdę!! Zamiast dziennikarką powinnaś zostac kucharką! Wyobrażasz to sobie!? Anastasia Roberts - słynna restauratorka- powiedziała wymachując rękoma, an co zaśmiałam się.
- Wystarczy mi, że moja mama prowadzi restaurację w Ameryce - odpowiedziałam rozbawiona.
- No tak - przytaknęła mi - poza tym dzisiaj pod Uniwersytetem był ten twój blondynek. Czekał na Ciebie, ale uświadomiłąm go że dzisiaj nie masz zajęc - zmieniła temat. Spojrzałam na nią zdziwiona.
- co ? - zmarszczyłam brwi.
- No tak! Niall dzisiaj czekał na ciebie na placu, ale powiedziałam mu, że masz wolne i zapewne siedzisz w domu. Podziękował, wsiadł do samochodu i pojechał, ale minę miał niezłą! - zaśmiała się.
Pół godziny później stałam przy drzwiach mojego wykładowcy. Zdenerwowana zapukałam do drzwi i po usłyszeniu głośnego "wejść", weszłam do środka. Podeszłam do biurka mężczyzny i z uśmiechem podałam mu zieloną teczkę. Profesor spojrzał na mnie.
- Już napisałaś ? - zapytał zaskoczony, na co kiwnęłam jedynie głową - to dobrze, za kilka dni kończy się termin oddawania prac. Jesteś pierwszą, która na razie skończyła. Masz wolne.
- Czyli kiedy dowiemy się o tym, kto najpisał najlepiej ? - zapytałam cicho.
- Za miesiąc. Jak się uda to jeszcze wcześniej - powiedział Brytyjczyk posyłając mi uśmiech. Podziękowałam, po czym odwróciłam się i wyszłam z sali, potem z uniwersytetu. Dzisiaj na szczęście nie miałam już zajęć dlatego też od razu pojechałam w stronę centrum, gdzie ruszyłam do sklepów na poszukiwania jakiś ładnych ciuchów i prezentu dla Louise, która za cztery dni będzie miała swoje 21 urodziny.
Cztery godziny później razem z pięcioma torbami jednych z droższych marek stałam w Starbucks i czekałam na kawę. Co chwilę rozglądałam się po kawiarni szukając jakiejś znajomej twarzy, ponieważ miejsce to było jednym z ulubionych moich przyjaciół.
- Cześć! - ochrypły głos wyrwał mnie z zamyślenia. Odwróciłam się w stronę osoby i spostrzegłm szczerzącego się Harry'ego.
- Harry ? Co ty tutaj robisz ? - zapytałam zaskoczona.
- Jestem z Nick'iem na zakupach - wzruszył ramionami - a ty ? Czemu nie na zajęciach ?
- Mam dzisiaj wolne - westchnęłam - dawno wróciliście do Londynu ? - mruknęłam spoglądając na zegarek.
- Kilka dni temu. Mamy teraz dwa tygodnie przerwy i z powrotem wchodzimy do studia - odpowiedział. Otwierałam już usta, żeby coś powiedzieć, lecz przerwał nam mężczyzna podchodzący do chłopaka.
- Harry! Nie przedstawisz mnie swojej koleżance ? - zapytał udając poważny ton, na co zareagowałam szerokim uśmiechem.
- Jestem Ana - podałam mężczyźnie dłoń.
- Oh, Ana - zamyślił się - ja jestem Nick. Nick Grimshaw - powiedział i posłał mi uśmiech.
- Wiem - mruknęłam - codziennie rano wstaję żeby posłuchać twojej audycji w radio - dodałam czując jak robię się czerwona na twarzy, na co Harry z Nick'iem zareagowali śmiechem.
Otwierałam już usta, żeby coś powiedziec, lecz pracownik zawołał mnie po odebranie kawy. Odebrałam ciepły napój i z powrotem stanęłam przy chłopakach.
- Słuchajcie ja już muszę leciec - mruknęłam - Nick miło było Cię poznac - uśmiechnęłam się do mężczyzny.
- Nie ma sprawy! Nie zatrzymujemy Cię. Bądź pod telefonem, słyszałem że jeden z moim przyjaciół będzie chciał do ciebie napisac! - dodał Styles posyłając mi uśmiech. Spojrzałam na niego zaskoczona, po czym kręcąc głową odwróciłam się i ruszyłam w stronę wyjścia.
Jeszcze godzinę pochodziłam po centrum, po czym zapakowałam wszystkie zakupy do samochodu i pojechałam do domu. Oczywiście tak jak się spodziewałam Louise była jeszcze na Uniwersytecie, dlatego też ponownie stanęłam przy garach w kuchni i wzięłam się za gotowanie obiadu. Półtorej godziny później usiałam zmęczona na kanapie i wybrałam numer swojego ojca.
- Anaaaaa - po drugiej stronie usłyszałam swojego - rozbawionego brata - Maksa.
- Maks ? Czemu odbierasz telefon taty ? - zapytałam z uśmiechem.
- Jest w basenie z mamą, a ja siedzę w kuchni i jem - zaśmiał się chłopak, na co wywróciłam oczami.
- Ty zawsze jesz, Maks.
- Wiem, i to się raczej nie zmieni. Czemu nie odwiedziłaś swojej kochanej rodzinki jak byłaś w USA ? Muszę się z intenetów dowiadywac, że moja kochana siostra jesy na tym samym kontynencie - chłopak zaśmiał się.
- Nie miałam czasu, cały czas byłam na miejscu... poza tym byłam tam z uniwersytetu..
- Z uniwersytetu ?! To co ty tutaj robiłaś ? - zapytał.
- Byłam z jednym zespołem. Mamy pracę do napisania, która jest połową zaliczenia i do tego można wygrac staż w jednej z brytyjskich gazet - odpowiedziałam od razu.
- Z One Direction. Wiem - zaśmiał się.
- skąd ? - zmarszczyłam brwi w zdziwieniu
- Kochanie, nie zapominaj że twój starszy braciszek też jest dziennikarzem, dobrze ? To że nie pisze do ciebie od razu po tym jak czegoś się dowiem, nie znaczy że nie wiem.
- Jasne, jasne. Bo akurat ty niby interesujesz się boysband'ami - prychnęłam.
- Och, jezu! Tracy mi powiedziała! - powiedział, a mi od razu pokazała się twarz chłopaka, który jedynie przewraca oczami, na co zachichotałam.
- Dobra Maks. Zaraz przyjdzie Louise i muszę przygotowac obiad! Musimy w końcu porozmawiac na skype! - próbowałam szybko się rozłączyc widząc godzinę na zegarku.
- Skype ? Równie dobrze, możesz przyleciec na kilka dni do domu... nawet z Louise - westchnął pod koniec.
- Oczywiście - zadrwiłam - koniecznie musisz mi powiedziec, kto to Tracy! - powiedziałam, po czym żegnając się rozłączyłam połączenie.
W chwili, kiedy położyłam komórkę na stoliku, przez drzwi przeszła uśmiechnięta Lou.
- O tak! Dobrze, że już wróciłaś! Od jakiegoś czasu mój portfel zaoszczędził !- powiedziała uśmiechnięta, po czym obie po umyciu rąk zasiadłyśmy do stolika.
- To pyszne! Naprawdę!! Zamiast dziennikarką powinnaś zostac kucharką! Wyobrażasz to sobie!? Anastasia Roberts - słynna restauratorka- powiedziała wymachując rękoma, an co zaśmiałam się.
- Wystarczy mi, że moja mama prowadzi restaurację w Ameryce - odpowiedziałam rozbawiona.
- No tak - przytaknęła mi - poza tym dzisiaj pod Uniwersytetem był ten twój blondynek. Czekał na Ciebie, ale uświadomiłąm go że dzisiaj nie masz zajęc - zmieniła temat. Spojrzałam na nią zdziwiona.
- co ? - zmarszczyłam brwi.
- No tak! Niall dzisiaj czekał na ciebie na placu, ale powiedziałam mu, że masz wolne i zapewne siedzisz w domu. Podziękował, wsiadł do samochodu i pojechał, ale minę miał niezłą! - zaśmiała się.
~~~~~~
Trochę dłuższy, prawda ?
Mam nadzieję, że wam się podoba :)
|na http://gabuska15.polyvore.com/ są ubiory Any xx
Buziaki x
PS. soreczka, ale jestem takim leniem i nie sprawdzam rozdziałów :)
Mam nadzieję, że wam się podoba :)
|na http://gabuska15.polyvore.com/ są ubiory Any xx
Buziaki x
PS. soreczka, ale jestem takim leniem i nie sprawdzam rozdziałów :)